Papież mi się dzisiaj śnił, opowiadał mi o swojej dziewczynie. Jakiejś
Sszakachilś, greczynka. Młody był, w góry jeździł, to poznał.
Zanim jeszcze rozpocznę, to
wybaczcie mi za większą w dzisiejszym tekście liczbę wulgaryzmów, niż
standardowo. – Nie ja odpowiadam za wypowiedzi. Ale wracając…

Kto podróżował koleją? Wow! Jaki las rąk. Ludzie! Można
by rzec, że ten państwowy przewoźnik nas łączy… Cieszy mnie to, chyba. Studiuję
ok. 350 km od domu, a ponad 400 mam do dziewczyny, więc niewątpliwej
przyjemności z podróży takim środkiem lokomocji, zaznaję dosyć często.
Średnio – 2 razy w miesiącu. Więc można by
powiedzieć, że trochę się na tym znam. Co nie?
Patrz Łukasz, fujarka. Chciałem się nauczyć grać. Filmiki są na necie,
jak grać na flecie. – Flecie?
Jedzie papież na wielbłądzie, wielbłąd pod nim hasa. A ten sobie
patrzyyyyy na swego kutasa.
Spotkała mnie tam masa różnych sytuacji, poczynając od
lokomotywy, która psuła się zanim wyruszyliśmy i to parokrotnie. Kilka razy też
doszło do awarii w sinym polu, a co zabawne… albo nie… trzeba było czekać na
specjalny pociąg, bo przypadkowo akurat, stolica nie chciała się zgodzić na
zatrzymanie swojego IC. (Chuje, co nie?>) Są też przypadki z
„współpodróżnikami” – Pamiętacie wcześniej wspomnianego w jednym z pierwszych
postów, nieodżałowanego „orędownika Maryjnego”? Ja wciąż liczę, że zobaczymy
się ponownie. Z chęcią poczekam, aż umili mi dzień. Ogólnie, co mnie zaskoczyło
najbardziej, to bardzo miłe starsze Panie. Możecie mi nie wierzyć, ale jedna z
takich, podczas podróży poprosiła o przejście ze słuchawek na pełną głośność i
uraczenie ją rockowo – metalową muzyką. Yeah!
Starogard – Białogard? Izba wytrzeźwień? – Ale tam mamy 30 min. Nie ma
chuja byśmy nie ugrzęźli na miesiąc. Zobaczą nas w NG.
Zdarzają się też przypadki ciekawych rozmów. I tu już nie
wspominam, o pijanych w trzy dupy awanturnikach, którzy potrafili uraczyć
podróżnych, jak i personel pełnym wachlarzem łaciny podwórkowej. A samego
prezydenta kilkoma kwiecistymi epitetami. Aż, w wyobraźni zobaczyłem jak Bronek
się czerwieni, zawstydzony. Mowa tutaj o
wesołych podróżnikach, którzy potrafią rozbawić na co najmniej długie minuty.
Cytaty zawarte w przerywnikach pochodzą z jednej takiej rozmowy. Ciężko było
nie usłyszeć i mam nadzieję, że Panowie się nie obrażą…
Chuj na chuju, dojedziemy.
Można też nabyć zaskakującej wiedzy. Przez godzinę słuchałem
wywodu na temat rodzajów miodu, oraz sposobu hodowli pszczół. No ludzie złoci!
Mogę zostać poważnym pszczelarzem, jutro składam ul z desek i rozpoczynam produkcję.
Napylać! – Albo dobra… poczekam jeszcze trochę. Nauka, to nie wszystko. Można
też poznać ambitne plany naszego społeczeństwa, które jak sami zobaczycie, ma
naprawdę wysokie priorytety, jeżeli mówimy o wyjeździe na wakacyjne morze:
- Zerżnąć jakąś polkę, dobrze się
wykąpać i zasnąć na plaży.
- A po co jechać, żeby ptaki nas
osrały?
- … Idę się Mariusz zesikać, bo mnie
ciśnie.
Można też spotkać sławne osoby.
Udało mi się raz podróżować z samym profesorem Miodkiem! Aż się zdziwiłem, że
wybrał się tym samym pociągiem co ja… Ale również pojawiają się tam wysokiej
klasy sportowcy. Przykładem mogą być maratończycy. Nie mogę powiedzieć nic
innego, niż tylko: Polecam!
Wszyscy na mecie: banany, napoje
izotoniczne… - A ty browar. - Nie! Szlug
i chuj!
Z obolałym od śmiechu brzuchem,
pozdrawiam.
Zui