8/12/2014

Omen zrodzony z 666.



Witajcie,

Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć.
                                                                                                              Biblia Tysiąclecia, 1P 5,8

Dziś znów zajmiemy się filmem. Tym razem będzie to klasyka gatunku Horrorów, Omen z 1976 roku. Pamięta ktoś? Bo ja tak, ostatnio obejrzałem ponownie. Pamiętam gdy byłem małym szczylem i leciał w telewizji, bałem się strasznie, nie tak by zmoczyć spodnie, ale wystarczająco by nie móc zasnąć. Potem przez następne kilka dni panicznie bać się Jezusa, który odwiedzi mnie i ukarze za oglądanie takich rzeczy. Swoją drogą, przez długą część swojego życia bałem się, że Jezus mnie odwiedzi i każe pójść za sobą. Ja strasznie nie chciałem być księdzem! Dziś jestem już dorosłym człowiekiem, a jakikolwiek strach związany z kościołem i diabłem minął.


Żona przyszłego ambasadora USA rodzi martwe dziecko, w trosce o ukochaną. Robert (Gregory Peck) zgadza się na propozycję księdza zajmującego się adopcjami. Urodzone tego samego dnia, osierocone dziecko, uznaje za swoje i ukrywa fakt zamiany przed żoną. Kilka lat później podczas urodzin małego Damiena dochodzi do wypadku, jego opiekunka wiesza się na oczach wszystkich zgromadzonych. To rozpoczyna serię dziwnych śmierci, a ich zwiastunem są "plamy" na fotografiach. W domu ambasadora pojawia się nowa opiekunka, której nikt nie zapraszał, sprowadza wielkiego psa. Dziwny ksiądz ostrzega bohatera  przed jego własnym synem. Radzi odnaleźć pewnego badacza, który wie jak zgładzić demona mieszkającego w chłopcu. Niedługo potem ginie w trudnych do wyjaśnienia okolicznościach. My już znamy prawdę ale Robertowi długo zajmuje dostrzeżenie, jak bardzo wszystko się układa… 

 
Tu jest [potrzebna] mądrość. Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: liczba to bowiem człowieka. A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć.
                                             Apokalipsa św. Jana


Przyglądamy się mu, jak próbuje rozwiązać zagadkę, która coraz bardziej go dręczy, a czas powoli topnieje. Bo niebezpieczeństwo grozi nie tylko jemu, ale jego żonie, dziecku, które nosi w łonie, a przede wszystkim całemu światu.

Powoli skradający się po karku strach napędza muzyka, która na nasze czasy jest zlepkiem dźwięków bez większego polotu. Ale tutaj wpasowuje się idealnie. Scena na cmentarzu jest naprawdę mocna! Dodajmy do tego jeszcze słynny motyw z trzema 666, Antychrystem i mamy dzieło jak się patrzy. Aż jestem ciekaw reakcji tych co bardzo wierzą w religię katolicką. Musieli być strasznie przerażeni. Szczególnie, że to początki ekranizacji "diabelskich" filmów. A strach przed tym odwiecznym wrogiem kościoła maleje. 

Nie zdradzę zakończenia, jak ktoś nie oglądał. Ale powiem jedno, są dalsze części Omena. Je również warto obejrzeć, bo to naprawdę klasyka, która trzyma poziom do dziś.

Kiedy Żydzi wrócą na Syjon, a niebo rozedrze komety blask. 
Nowe Cesarstwo Rzymskie powstanie, wtedy śmierć zabierze Nas.
Z morza wiecznego On się ukarze gromadząc wojsko przy swym tronie.
Brata zwróci przeciw bratu, aż nastanie ludzkości koniec.

Dla ciekawostki dodam, iż nie udało mi się skopiować tekstu bezpośrednio z filmu pobranego na dysk, ponieważ dziwnym trafem zaczął się psuć podczas odtwarzania. Nie ważne jakiego programu używałem. Przy pierwszym obejrzeniu było okej… Musiałem odnieść się do strony z filmem…

Pozdrawiam
Zui

1 komentarz:

  1. Szczerze mówiąc, oczywiście słyszałam o tym filmie, ale nigdy jakoś nie potrafiłam po niego sięgnąć, nie lubię takiego kina szczególnie, nie lubię, gdy strach zagląda mi w oczy :)

    http://dzikie-anioly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń