Witajcie,
Dziś odpowiem na jakże trudne pytanie - Dlaczego nie wrzucasz hejtów i ogólnie złej
opinii o czymś, tylko rzyganie tęczą i czasem jakąś maleńką wzmiankę o niedoskonałościach? Swoją drogą w trakcie poszukiwań odnalazłem produkcje, które był dobre, a zjechane na potęgę. Choćby filmy z Jasiem Fasolą (Nie mówię o aktorze, a o postaci)... zlitujcie się...
Otóż sprawa jest bardzo prosta. Występują tutaj trzy
przypadki:
Sytuacja pierwsza:
Oglądam/czytam/gram w coś i nagle
stwierdzam – Shit. Wyłączam to coś, ewentualnie wyrzucam za okno (no dobra
żartuję, do kosza). I nawet nie mam ochoty dalej o tym myśleć, dlatego nigdy
nie pojawia się coś takiego na moim blogu. Przykro mi, jak ktoś czekał.
Dosłownym gniotom mówię NIE. Szybko mnie odrzucają, przeważnie już na początku
i uciekam jak najdalej od nich, nigdy nie kończąc. Z bólem serca przedstawię
przykład (aż musiałem spojrzeć w listę gniotów, by sobie przypomnieć): Mam! Po
30 min. poszukiwań – Heroes IV. Gra która pogrzebała świetną serię na wiele
lat. Spróbowałem jednego podejścia, po 10 min. rzucałem przekleństwami jak z
karabinu. Nie liczyłem też ilości przedmiotów, które poleciały w powietrze, gdy
byłem podenerwowany.
Sytuacja druga:
Robię to samo co wcześniej. I np. w
trakcie stwierdzam, że jeden element jest zły i mi się nie podoba, ale nie
zaznaczam go ostro w swoim poście. Z prostego powodu, nie ma on większego wydźwięku
w ogólnym zarysie i jeśli go wspominam, to mimochodem. W końcu piszę o swoich
wrażeniach. Więc w najgorszym przypadku jest to małe napomknięcie, nie typowy hejt czy złorzeczenie. Albo w
końcu nawet nie myślę o tym by opisać film, bo złe i dobre elementy zlewają się
tworząc dla mnie coś co zjem, ale nie będę chciał bardziej rozwinąć.
Sytuacja trzecia i najczęstsza:
Robię to co zawsze i cieszę się,
albo po prostu miło spędziłem czas. W tym momencie inni wylewają na daną
produkcję tony hejtu i rzucają kamieniami. Kto
jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień! – Tu akurat podoba mi się ten
cytat z Biblii by Jezus. Spieszę z wyjaśnieniem, moje gusta mają szerokie
horyzonty i ciężko je czasem ograniczyć. To nie znaczy, że jestem nieokreślony,
czy niskich lotów (dodajcie sobie inne nazwy). Po prostu wydaje mi się,
że dostrzegam coś inaczej niż większość. Zawsze twierdziłem, że lubię być w
mniejszości. Taki Don Kichote walczący z wiatrakami. Podać jakiś przykład? Otóż
wielu przejechało się po 47 roninach, jak po ostatnim chłamie. I oceny
oscylowały nawet przy 2, lub, tutaj cytat „poniżej poziomu gówna”. A ja
wystawiłbym z czystym sercem 7. Bo mile spędziłem czas. I jak to mówi moja
dziewczyna „Starasz się dostrzec we wszystkim coś co jest dobre.”
Ale jak się bardzo uprzecie i dacie
propozycję, to postaram się znaleźć coś, co z czystym sumienie rozwalcuje na tym
blogu. Nie zostawię suchej nitki. Bo bloga tworzą przede wszystkim czytelnicy,
Wy.
Pozdrawiam
Zui
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz