8/11/2014

Saint Row 4. W kalesonach ratujemy świat.



Saint Row 4.

Z tą serią gier spotkałem się dopiero przy świetnej The Third, w życiu nie widziałem tak chorej na maksa rozgrywki. I na serio nie przesadzam ze słowami. Bo założę się o stary ortalionowy medalik nieznanego pochodzenia, że nie raz przeklniecie z zaskoczenia. A szczęka opadnie wam na sam dół.
Bo paradoks i robienie jaj ze wszystkie, są tutaj na porządku dziennym. Jak i w trójce, tak i w części którą dziś wam przedstawię. Czyli Saint Row IV. I módlcie się, żeby wasze zwieracze utrzymały zawartość, chyba że już jesteście na tą sytuacje przygotowani… (Ile woreczków posiadacie?)


                                                                         What is love?
                                                                   Baby don't hurt me,        
                                                                Don't hurt me, no more. 

Zaczynamy od akcji Świętych przeciwko terrorystom, już na wstępie stajemy się narodowym bohaterem, rozbrajając w powietrzu rakietę i spadając z nieba wprost na biały dom... na stołek prezydenta. Skoro tak, no to nim zostajemy. Śmiesznie?  To był taki wstęp. Pora stworzyć naszą postać. Wygląd, głos, zachowanie, odzywki. Wszystko. Chcecie grać Shrekiem? Albo Chuckiem Norrisem? Są wasi. Możecie ich wykreować. Gdy już wybierzemy postać zaczyna się prawdziwa jazda...

Ziemię atakują kosmici pod przywództwem Zinyaka, zabierają najtęższe umysły kraju, w tym naszych dobrych znajomych. Próbujemy się bronić - Akcja z działem przed białym domem wymiata. Ale przegrywamy. Zostajemy uwięzieni w świecie stworzonym przez obcego. Musimy się wyrwać i ocalić innych. Chryste Panie...

Muzyka, zasługuje na wielką uwagę. Już początkowe dźwięki są dobre. Ale wymiękłem gdy podczas ucieczki leciało What is love?. Pamiętacie to? Klasyka. Puszczam sobie teraz pisząc tego posta.

Zui! Co ty się tyle ociągasz. A co tam się w ogóle robi?

No cóż. Przyjdzie nam rozegrać tą partyjkę na terenie stworzonym przez Zinyaka. Więc w przeciwieństwie do Ziemi, możemy tam otrzymać mega ultra w kosmos wyjechane moce. I nie przesadzam. Bieg z prędkością nitro w samochodzie, czy skok na wysokość kilku pięter wraz ze zdolnością biegu po ścianie, to nic. Możemy z rąsi strzelać kulami ognia, które tworzą eksplozję, jakich nie powstydziłby się twórca bomby atomowej. Pragniecie telekinezy? Też jest. Jak wiele innych super umiejętności. 

Jeszcze nie czujecie o co w tym chodzi?

Śpieszę z tłumaczeniem... Wyśmiewamy wszystko. Ktoś lubi Grę o Tron? No to znajdzie coś dla siebie, tron ze sztucznych kutasów. Ktoś w dzieciństwie chciał być lekarzem? No to podróż statkiem przez mózg może odbyć. Zadań jest cała masa, każda z postaci którą uwolnimy może nam pomóc w próbie ocalenia świata i zlecić masę szalonych zadań. 

Sam osobiście przeżyłem szok gdy pojawił się quest z Nyte Blayde. Cytat:

 "O kurwa! Czerwona peleryna! Katany! Jezu... Kocham go!"

Jest to łowca wampirów, któremu one zamordowały ukochaną. Już same miano powinno coś wam mówić. Kojarzycie serię filmów z czarnoskórym Wesleyem Snipesem? Jego bohater ma na imię Blade. I jako wampir walczy z resztą swej rasy. W takim samym stylu jak nasz bohater z questa. I tak jest zawsze! Parodiujemy wszystko co się nawinie pod rękę. To motto twórców.

Byłoby nudno, gdyby nagle gumowa lalka, służąca wielu osobom do zabawy seksualnej, przestała być w tej grze sternikiem statku, a klopy przestały ze sobą walczyć. I to tylko maluśki wycinek czego w grze pełno. Do naszego użytku, oprócz wspomnianych super mocy, oddano też standardowe uzbrojenie. Przyjdzie nam polatać samolotem, postrzelać z czołgu, czy tylko po prostu połaskotać kogoś typową bazooką.

Chaos! Rozwałka! Wybuchy! Walenie gumowym penisem po głowie przeciwnika!
To trzeba zobaczyć. 

Polecam.
Zui

5 komentarzy:

  1. Mój chłopak uwielbia tę grę :D A grasz może w doto? :>

    http://dzikie-anioly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj,

    Pytasz o o grę Dota2? Przynajmniej tak mi się wydaje, więc odpowiem: Grałem. Spędziłem w niej trochę czasu, nawet gdzieś na steamie mam ją przechowaną. Ale gdzieś od roku już nie udało mi się do niej wrócić. Czas, etc. Ale powiem szczerze, że jest to bardzo dobra gra. I mnóstwo frajdy z niej można wycisnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że Dota 2! :)
      Mnie mój chłopak wciągnął do tego świata ^^ Rozgrywka jest ciekawie skonstruowana, i moim zdaniem Dota jest o wiele lepsza od Lola - pod względem graficznym i możliwości.

      http://dzikie-anioly.blogspot.com/

      Usuń
    2. Na pewno jest sporo trudniejsza. Szczególnie, że jest bezpośrednim spadkobiercą Doty wywodzącej się z Warcraft 3, wcześniej tutaj wspominanego. :)

      Warto zagrać, jest to typowa odskocznia od świata bardzie przytulnego lola. Powoli lol ją dogadnia, choćby z tym, ze przez długi czas Dota 2 wyprzedzała go w kwestii porozumiewania się z drużyną, choćby głosowego. Ale oba tytuły są obok siebie coraz bliżej. Moim zdaniem warto zagrać w obie. I już ktoś sam wybierze co woli. na pewno mi przyjemniej patrzy się na Dotę. Zauważę jeszcze, że ona sama oferuję możliwość gry wszystkimi postaciami od raza. Np. Lol to tylko 10 postaci, resztę trzeba wykupić.

      Usuń
    3. Wiem o tym wszystkim, naprawdę, a i grałam swego czasu w Lola, zupełnie motoryka gry mi się nie podobała - brak możliwości dobijania swoich creepów, czy samo to, że nie mogę grać całą pulą postaci... Plusem Lola jest to, że tam towery "coś" robią, a w Docie czasem z tym ciężko :)

      http://dzikie-anioly.blogspot.com/

      Usuń