8/05/2014

W podróży zasłyszane...



Papież mi się dzisiaj śnił, opowiadał mi o swojej dziewczynie. Jakiejś Sszakachilś, greczynka. Młody był, w góry jeździł, to poznał.

Zanim jeszcze rozpocznę, to wybaczcie mi za większą w dzisiejszym tekście liczbę wulgaryzmów, niż standardowo. – Nie ja odpowiadam za wypowiedzi. Ale wracając…

Kto podróżował koleją? Wow! Jaki las rąk. Ludzie! Można by rzec, że ten państwowy przewoźnik nas łączy… Cieszy mnie to, chyba. Studiuję ok. 350 km od domu, a ponad 400 mam do dziewczyny, więc niewątpliwej przyjemności z podróży takim środkiem lokomocji, zaznaję dosyć często.  Średnio – 2 razy w miesiącu. Więc można by powiedzieć, że trochę się na tym znam. Co nie?

Patrz Łukasz, fujarka. Chciałem się nauczyć grać. Filmiki są na necie, jak grać na flecie. – Flecie?
Jedzie papież na wielbłądzie, wielbłąd pod nim hasa. A ten sobie patrzyyyyy na swego kutasa.

Spotkała mnie tam masa różnych sytuacji, poczynając od lokomotywy, która psuła się zanim wyruszyliśmy i to parokrotnie. Kilka razy też doszło do awarii w sinym polu, a co zabawne… albo nie… trzeba było czekać na specjalny pociąg, bo przypadkowo akurat, stolica nie chciała się zgodzić na zatrzymanie swojego IC. (Chuje, co nie?>) Są też przypadki z „współpodróżnikami” – Pamiętacie wcześniej wspomnianego w jednym z pierwszych postów, nieodżałowanego „orędownika Maryjnego”? Ja wciąż liczę, że zobaczymy się ponownie. Z chęcią poczekam, aż umili mi dzień. Ogólnie, co mnie zaskoczyło najbardziej, to bardzo miłe starsze Panie. Możecie mi nie wierzyć, ale jedna z takich, podczas podróży poprosiła o przejście ze słuchawek na pełną głośność i uraczenie ją rockowo – metalową muzyką. Yeah!

Starogard – Białogard? Izba wytrzeźwień? – Ale tam mamy 30 min. Nie ma chuja byśmy nie ugrzęźli na miesiąc. Zobaczą nas w NG.

Zdarzają się też przypadki ciekawych rozmów. I tu już nie wspominam, o pijanych w trzy dupy awanturnikach, którzy potrafili uraczyć podróżnych, jak i personel pełnym wachlarzem łaciny podwórkowej. A samego prezydenta kilkoma kwiecistymi epitetami. Aż, w wyobraźni zobaczyłem jak Bronek się czerwieni, zawstydzony.  Mowa tutaj o wesołych podróżnikach, którzy potrafią rozbawić na co najmniej długie minuty. Cytaty zawarte w przerywnikach pochodzą z jednej takiej rozmowy. Ciężko było nie usłyszeć i mam nadzieję, że Panowie się nie obrażą…

Chuj na chuju, dojedziemy.

Można też nabyć zaskakującej wiedzy. Przez godzinę słuchałem wywodu na temat rodzajów miodu, oraz sposobu hodowli pszczół. No ludzie złoci! Mogę zostać poważnym pszczelarzem, jutro składam ul z desek i rozpoczynam produkcję. Napylać! – Albo dobra… poczekam jeszcze trochę. Nauka, to nie wszystko. Można też poznać ambitne plany naszego społeczeństwa, które jak sami zobaczycie, ma naprawdę wysokie priorytety, jeżeli mówimy o wyjeździe na wakacyjne morze:

- Zerżnąć jakąś polkę, dobrze się wykąpać i zasnąć na plaży.
- A po co jechać, żeby ptaki nas osrały?
- … Idę się Mariusz zesikać, bo mnie ciśnie.

Można też spotkać sławne osoby. Udało mi się raz podróżować z samym profesorem Miodkiem! Aż się zdziwiłem, że wybrał się tym samym pociągiem co ja… Ale również pojawiają się tam wysokiej klasy sportowcy. Przykładem mogą być maratończycy. Nie mogę powiedzieć nic innego, niż tylko: Polecam!


Wszyscy na mecie: banany, napoje izotoniczne… - A ty browar.  - Nie! Szlug i chuj!


Z obolałym od śmiechu brzuchem, pozdrawiam.
Zui

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz