9/02/2014

Pachnidło. Zróbmy sobie wnuk... perfumy.

Witajcie,


Mam dla was bardzo ważne pytanie. Czy zastanawialiście się kiedyś, jak pachnie człowiek? Chodzi mi tu  chwilę, gdy nie pachnie szlamem i brudem, nie pachnie też perfumami i mydłem. Po prostu istotą ludzką. Samą w sobie? Tak o to rozpoczynam...

Przestawiam wam już mający swoje lata film, Pachnidło: Historia Mordercy, z 2006 roku (osiem lat, to już sporo, nie marudzić). Akurat spędzałem wakacje w Czorsztynie i pojawiła się możliwość spędzenia czasu przed telewizorem o godzinie 2 nad ranem. Było warto. Dzieło godne polecenia, chociaż w pewnym momencie absurdalne. Ale o tym później. Film stworzono na podstawie książki. Nie czytałem, ale poważnie zastanowię się, czy tego nie zrobić. Jak to się zaczęło?



Otóż Jan-Baptysta Grenouille, to niezwykły człowiek, obdarzony został darem doskonałego powonienia. Potrafi lepiej, niż ktokolwiek inny, wyczuć składniki danej perfumy. Nawet odtworzyć ją w stanie idealnym! Gdy wybrał się z garbarni (miejsca zamieszkania i pracy przez długi okres życia) do miasta, napotkał młodą kobietę. Zaciekawiony tą postacią zbliżył się... no i klops, przypadkowo, czy nie - udusił ją. Wtedy też pierwszy raz poczuł zapach kobiecego ciała i zakochał się w nim. To dało początek jego drodze. Postanowił wydestylować ludzki zapach i stworzyć perfumy idealne. Przy okazji mordując piękne kobiety i robiąc z zapachów ich ciał kolekcję, jakiej nie powstydziłby się niejeden perfumiarz.

Jest specyficzny film, a sam bohater jest osobą niezrównoważoną i opętaną ideą. W sumie, jest to wielka idea, ale mówi się, że takie właśnie prowadzą na krawędź. Tym razem właśnie tak się stało, sprowadziła go tam, a ten zamiast uciekać, skoczył ze skały i zaczął się pluskać w wodzie... Pełnej ludzkich ciał. Sama końcówka jest tak szalona, że można spokojnie trzymać się za głowę z niewymówionym słowem "kurwa". Czy taką osobę, jak  Grenouille, można polubić? Wydaje mi się, że nie. Trochę wręcz byłem zawiedziony, że historia skończyła się na swój sposób, a nie mój. Szkoda!

Niemniej warto obejrzeć, szczególnie, że możecie dostrzec tam znanych aktorów. Nawet koneserzy Harrego Pottera znajdą coś dla siebie.  Dodam jeszcze na koniec, że przy filmie można również dobrze się pośmiać. Do teraz wspominam moment, gdy z kurtuazją machnąłem przed nosem zmyśloną serwetką, zaciągnąłem się, jak postać ze zdjęcia obok i wypowiedziałem pełne uniesienia: Kocie szczyny...

Wdychając nieziemski zapach pokoju. Pozdrawiam.
Zui 

1 komentarz:

  1. Pachnidło miałam na maturze, już dokładnie nie pamiętam tematu, ale chodziło najprawdopodobniej o "Inny, obcy w literaturze i w filmie", wzięłam wersję książkową do pracy :) Film również obejrzałam, jest naprawdę interesujący, chociaż książka wydaje się troszkę lepsza :)

    http://dzikie-anioly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń