7/26/2014

Ostrze miecza bez zapachu krwi jest jak bez duszy


Zdejmuję ze ściany swoją katanę, patrzę na ostrze. Spóźniłem się, nie wiem dlaczego akurat ten moment jest moim, dlaczego nie pojawiłem się wtedy, gdy był czas, o którym marzę. Japonia samurajów przeminęła. Dziś jest to tylko cień dawnej świetności, dawnych czasów, kultury, dawnych walk i wojen. Przeminął kult miecza, przeminął honor o wartości życia i umysły, które szły by zginąć... I nie zmieni tego nic, nawet niedobitki tamtych czasów, czy którzy walczą o wolność, o rodziny. Prawdziwych samurajów już nie ma. Spada łza na wciąż wyciągnięte ostrze. Nie wrócę tam gdzie powinienem być. 

Spoglądam na książkę z mej półki. I wiem, że pora podzielić się z wami wrażeniami.



Zaczynam krótką notkę na temat: Takeshi. Cień Śmierci. Mai Lidii Kossakowskiej. Cenię tą Panią za wcześniej już na moim blogu wspomnianego Siewcę Zagłady i na wieść o tym, że zabrała się za mój ulubiony temat bałem się trochę. Chodzi tu o samurajów. Dlatego że to nowość w jej wydaniu, taki przeskok z Niebiańskiej eskadry na ziemskich wojowników, mógł być sporym rozczarowaniem, ale nie był. Wyszło bardzo dobrze.

W pewnych momentach byłem przekonany, że autorka musiała oglądać moje ulubione anime, czyli Gintamę. Główny bohater, to Gintoki. Samuraj, który po nastaniu zakazu noszenia katany i krwawej walce porzucił wojnę. Jednak jest spora różnica w zarysie postaci. Takeshi, również porzucił walkę, ale jest doroślejszy. Poważny i pełny pokory w przeciwieństwie do wspomnianego Gina. 

Świat Mai jest troszkę szalony, nie wiem czy bardziej się cieszyłem z innowacyjnych myśli, czy martwiłem tym, że jednak to nie jest czysta Japonia. A raczej znowu coś na styl Gintamy (Kosmici).
Czasem miałem zbyt duże wrażenie, że zaraz Takeshi uśmiechnie się, jak to tylko potrafi Gin-chan. Od ucha do ucha i zacznie grzebać w nosie.


Historia tej książki jest dużo doroślejsza, mamy tutaj o wiele mniej humoru. Jest krwawo i brutalnie od pierwszych stron, a to dopiero początek. Mamy kilka klanów, które zajmują się poszczególnymi kwestiami (wiecie, typowi alchemicy, zielarze, żołnierze, skrytobójcy, itd.). A wszystko to w świecie, który zbliża się do zagłady. 

Takeshi, to bohater pełną parą. Broni słabszych, unika niepotrzebnego rozlewu krwi i przede wszystkim, jest mistrzem w swoim fachu. Legendą, która niegdyś należała do klanu o nazwie Czarna Woda. Lecz zdrada doprowadziła do tego, że ruszył w samotną podróż. W przebraniu, pod przykrywką artysty, podróżuje od miejscowości do miejscowości za zarobkiem. 

Dalsze części ukażą się wkrótce. Warto czekać, jeżeli kocha się samurajów i ostrze katany.

Mam kilka uwag, ale nie chcę ich zdradzać, bo wtedy mogłoby dojść do spoilerowania. Ale nie wszystko jest tak jakbym pragnął. Mimo tego, polecam z całego serca. Na chwilę znów można poczuć zapach tamtych czasów...

Odkładam katanę na jej miejsce. Pora wrócić do rzeczywistości. Lecz to jeszcze nie koniec tej historii. Zobaczymy się niedługo, moi mili. 

Pozdrawiam 
Zui

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz